niedziela, 14 kwietnia 2013

Skąd ksiądz wie tyle o gejach?


Umarłem, na oko. Na księdza Oko, który napisał książkę „Bóg kocha homoseksualistów”. Bóg pewnie kocha, ale ks. Oko dosłownie kipi nienawiścią i karmi siebie oraz społeczeństwo stereotypami. O znaku równości między gejem, a pedofilem już pisałem i nie będę do tego wracał. Jeśli ktoś (jak ks. Oko) ma zaimpregnowany umysł to choćby napisał 100 postów na ten temat to i tak niczego nie zmienię. Chciałbym za to przeczytać badania wedle których wynika, że 400 na 1000 pedofilów to geje. Przy okazji księży-pedofilów te proporcje to 1 na 1000. Ksiądz powiedział, że ma takie dane, ale ich nie pokazał, nie powiedział też kto je wykonał, kiedy, ani gdzie. I to wszystko ma służyć obaleniu mitu, że pedofile to księża. Potem mówił tez o tym, że geje grożą innym, nietolerancyjnym odebraniem życia. Którzy geje? Gdzie są ci geje? Jeśli są to groźby karalne należy to zgłosić do prokuratury proszę księdza, a nie pleść o tym na  Targach Wydawców Katolickich. Wreszcie ks. Oko porównał nas do bolszewików i hitlerowców. Obie te grupy również były niegdyś w mniejszości, a jednak później przejęli władze i wyrządzili światu wielką krzywdę. Ks. dr hab. Dariusz Oko sugeruje, że przyzwolenie na homoseksualizm może zakończyć się więc podobnie. – czytam w portalu polityce.pl i wszystko mi opada. Zastanawiam się co jest w głowie ks. Oko, że wygaduje takie dyrdymały? Co mu kiełkuje pod czaszką? Wyobraźnię ma nieprawdopodobną! I nieprawdopodobnie chorą przy okazji. Z pewnością widzi w niedalekiej przyszłości oddziały gejów maszerujące ulicami Warszawy i zakutych w kajdany, gwałconych przez gejowskie bojówki heteroseksualnych mężczyzn. Może wykorzystałby ksiądz te zasoby fantazji do napisania jakiejś książki s-f? Na pewno się sprzeda i wpadnie księdzu do kieszeni parę groszy. A może nawet ktoś zechce na jej podstawie nakręcić wysokobudżetowego, gejowskiego pornosa? 

Nie ma to jak ocenić innych swoją miarą, prawda księże Oko? Idźmy wszyscy do Częstochowy. Tylko uwaga na rodzące się 9 miesięcy później dzieci, które nie wiedzieć czemu nie mają ojców. No i oczywiście nie ma księży gejów, którzy w zaciszu plebanii, albo po ustronnych hotelach nawiązują bliskie znajomości z innymi facetami. I oczywiście tylko przypadkiem leżą razem w łóżku. Naturalnie tylko po to, żeby nie brudzić drugiego kompletu pościeli bądź zaoszczędzić na hotelu. Najlepsze zostawiłem na koniec. Geje są seksnarkomanami i mają 12 partnerów rocznie. – grzmi ksiądz Oko. A jeśli gej jest w związku to ma tylko ośmiu kochanków. Skąd ta wiedza proszę księdza? Kto robił te badania? I czy dane dotyczą też księży gejów? Tak szczegółowej o własnym środowisku to nawet ja nie mam!!! Gdzie ksiądz bywa? Z kim się ksiądz zadaje? A tak gwoli ścisłości, to moja sprawa ilu mam partnerów i co z nimi robię. Jestem dużym, wolnym chłopcem!

Ciekawe jest to, że prawicowe środowisko ma tak dokładną wiedzę na temat życia i zwyczajów gejów. Terlikowski jest specem od homoseksualnego seksu, Pawłowicz od jakości i jałowości pożycia, a ksiądz Oko na te wszystkie tematy razem wzięte.

środa, 10 kwietnia 2013

Dlaczego nie pójdę dziś na Krakowskie Przedmieście?

Dotarcie na warszawskie Krakowskie Przedmieście, pod Pałac Prezydencki zajmuje mi zwykle koło 12 minut. Wsiadam w 116, chwila jazdy i jestem na miejscu. Dziś jest tam tłoczono, wiem to z relacji telewizyjnych bo sam się tam nie wybieram. Dokładnie pamiętam 10 kwietnia 2010 roku, to była sobota. Leniwie otworzyłem oczy i tłukłem się po łóżku zerkając na Kuźniara w tvn24. To było tuż po świętach, padał deszcz. Było zimno, może nawet tak zimno jak dziś. Z tym, ze wtedy na pewno nie było śniegu. Nagle ludzie w tle, pod monitorami w tvn24 zaczęli szybko biegać. I to wzmocniło moją uwagę. Przełączyłem na TVP Info, siedział Siezieniewski z gośćmi i mówił coś o awarii samolotu lecącego do Smoleńska. Przecież ten samolot się ciągle psuje, raz nawet zapalił się silnik - pomyślałem. Jednak także w TVP ludzie biegali jak w ukropie. Byłem pewien, że coś się stało. Zostałem już na TVP i niedługo potem usłyszałem to, co wszyscy. Zaczęły się telefony do i od znajomych. Ubierałem się w biegu, w między czasie piłem kawę i jadłem parówki. Pojechałem do pracy, mimo wolnego dnia. W okolicach południa wylądowałem przed Pałacem Prezydenckim i autentycznie popłynęły mi łzy. 96 osób zginęło w jednej chwili. Szok. Wielu z nich znałem przecież osobiście. Patrzyłem na przychodzących tam ludzi, na twarzy mieli to samo co ja w sercu. Smutek. Nie było natomiast podziałów. Nikt nie pytał nikogo na kogo głosował, kogo popiera. Polacy byli jednością. Zaimponował mi nasz naród. Byłem dumny, że chociaż raz potrafimy iść razem. W ciągu kolejnych dni na Krakowskim byłem jeszcze dwa lub trzy razy. Ostatni raz wtedy, gdy stanął tam słynny biały namiot, a politycy (wszystkich opcji) zapragnęli zbić na tej tragedii polityczny kapitał. A rozmodleni "prawdziwi Polacy" gotowi byli zlinczować nielubianych przez siebie dziennikarzy.  Nie pamiętam czy byłem tam rok temu. Chyba nie. Nie będzie mnie także i dziś. Czemu? Nie tylko dlatego, że chcę uniknąć pojawiania się w towarzystwie ... powiedzmy kontrowersyjnym. Rozumiem żal, gorycz, smutek, opieszałość w wyjaśnianiu tego, co się wydarzyło. Ale do cholery!!! Czemu w polskiej rodzinie zawsze jest tak, że kłócimy się na cmentarzu, albo na weselu? Pewnie wielu z nas było świadkami, albo i uczestnikami, rodzinnych awantur w czasie i miejscu co najmniej niestosownym. Często właśnie nad grobem innego bliskiego, którego przyszli pożegnać. Naprawdę nie można pokłócić się dzień wcześniej  lub dzień później? Trzeba z tą swoja awanturą wejść w sam środek czegoś, czemu należy się chwila ciszy? Zapalczywość i agresywna postawa osób stojących właśnie przed Pałacem Prezydenckim sprawia, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Ulewa mi się na sam ich widok, a jeszcze bardziej gdy czytam hasła, które niosą na sztandarach. Są wierzący? To niech uklękną i modlą się w ciszy, a nie w takim dniu urządzają sobie polityczny wiec. Pomijam już kwestię miejsca, w którym się spotykają. Bo idąc ich tokiem myślenia w rocznicę śmierci mojej babci powinienem chodzić pod restaurację, w której pracowała, a nie na jej grób na cmentarzu. Jeśli tak wygląd okazywanie szacunku i pamięci zmarłym to dziękuję. Ja okażę to w inny, mniej "spektakularny" sposób. I w samotności.

sobota, 6 kwietnia 2013

Chuj to chuj czy nie chuj?

No i wybrali ch**a, który donosił wojskowym na lewicujących księży. - Ewa Wójciak, dyrektorka  Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu o wyborze papieża.


Byłem naprawdę zdziwiony, gdy przeczytałem komentarz Pani Dyrektor Wójciak do wyników konklawe. Kwestią absolutnie drugorzędną jest to czy jestem wierzący czy nie. W moim przekonaniu Chuj to chuj i chujem będzie. I nikt mi nie wmówi, że to normalne określenie. Sama Dyrektorka dobrze o tym wie. To jest inwektywa, zgadzam się i nie mam zamiaru o tym dyskutować. Ja się nie wypieram, tego nie kryję i nie chcę się z tego wycofać. Tak myślę o tym panu i podtrzymuję swoją opinię. (...) Nie mam poczucia, że kogoś obraziłam - powiedziała Wójciak  telewizji WTK. Mimo to nad słowami rozpoczęła się dyskusja. Głos zabierali politycy, artyści i inne osoby publiczne. Palikot i Gretkowska mówili, że to słowa to forma artystycznego przekazu. Jakiego przekazu pytam? Czy gdy Pawłowicz mówiła o Grodzkiej, że jest mężczyzną o twarzy boksera to też była forma artystycznego przekazu?Jego podkreślenie? Moim skromnym zdaniem między jednym i drugim sformułowaniem można postawić znak równości. Jedno i drugie jest obelgą i nie ma w tym nic artystycznego. Jak nas obrażają to jest wielkie larum, ale jak my obrażamy to jest to sztuka, w której CHUJ jest wyśmienitym środkiem ekspresji? Są w naszym kraju jakieś ogólnie przyjęte ramy, każdy z nas również ma swój kodeks postępowania. W i moim nazywanie kogoś CHUJEM się nie mieści. Nie, że nigdy tak nikogo nie nazwałem. Jasne, że tak! Wczoraj myślałem o tym przez 40 minut na widok jednego z facetów, z którym muszę pracować. Z tym wtedy miała to być i była obelga. Skoro dla Palikota to nic takiego to może zacznijmy nazywać go CHUJEM? Janusz CHUJ Palikot. Manuela CHUJOZA Gretkowska. Fajnie jest? To taki mój artystyczny zabieg. Jestem artystą, piszę przecież książki. Wulgaryzmy są wulgaryzmami i tak należy je traktować. bez względu na to z czyich ust płyną.