sobota, 19 października 2013

Inwazja Ewy Chodakowskiej

Byłem dziś w EMPiKu. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Rozejrzałem się wokół i myślałem, że mam przywidzenia. Wszędzie była Ewa Chodakowska. Wydała książkę, płytę z muzyką do ćwiczeń, ćwiczenia na DVD oraz kalendarze na 2014 ze sobą. Ścienny i książkowy. Dodatkowo zerkała na mnie z co najmniej 3 okładek kolorowych pism, na dwóch była z nowym mężem. W telewizji też widuję ją dość regularnie. O internecie nie wspomnę. Ma laska parcie - pomyślałem. Parcie i szczęście, że w ciągu roku stała się rozpoznawalną i wpływową osobą. Stała się marką. Zaraz potem naszła mnie myśl, którą miałem na początku roku. Ewa Chodakowska wypłynęła przecież na tym, że była dziewczyną z sąsiedztwa. Polski i Polacy pokochali ją właśnie za to, że nie była kimś niedostępnym, kimś ponad je same. A tu proszę. O jej ślubie huczały wszystkie brukowe media. Były znane wszelkie szczegóły, były zdjęcia. W ciągu zaledwie kilku miesięcy dwa razy była na okładce "Vivy!"

















Innych pism, do których pozowała nie będę wymieniał, ale trochę tego było. Do tego zaczęła dorabiać jako modelka prezentująca suknie ślubne. Jak dla mnie to jasny dowód na to, że pani Ewa chyba ostatecznie zerwała z wizerunkiem zwykłem dziewczyny. Mam też nieodparte wrażenie, że jest jej zwyczajnie za dużo. Niedługo wyjdzie z przysłowiowej lodówki, bo zacznie reklamować jaki lekki serek odchudzający. Czuję przez skórę, że lada chwila Ewa Chodakowska najzwyczajniej w świecie zamęczy sobą naród. Do tego stopnia, że ludzie nie będą mogli na nią patrzeć, ani jej słuchać. Obawiam się, że mogą zacząć zrywać ze ścian i wyrzucać oknem kalendarze z podobizną trenerki. O kontynuowaniu trwającej inwazji świadczy fakt, że partonat nad nową książką (która tak na prawdę jest kalendarzem) patronat objął TVN. Ni mniej ni więcej świadczy o tym, że Pani Ewa nie będzie wychodziła z telewizora przez cały dzień. I będzie jak nie w TVN to w TVN24, a jak nie w TVN24 to w TVN Style. A może nawet opowie o niżach w TVN Meteo?  I, daję słowo, kariera skończy się jeszcze szybciej niż się zaczęła. Jednak może to właśnie tak jest w tym naszym show biznesie, że jak już się dostanie sławny ryjek to trzeba zarabiać, cisnąć ile wlezie i męczyć sobą póki chcą patrzeć bo w kolekcie czeka już kolejna chętna, by zostać bohaterką masowej wyobraźni. A może jest po prostu tak, że trzeba to robić jeśli jest się sezonową celebrytką?

niedziela, 13 października 2013

Ekipa z Warszawy...






"Szansa na zmianę życia."- tak Ania, uczestniczka nowego programu MTV uzasadnia swoją decyzję o udziale w programie "Ekipa z Warszawy", polskiej wersji serii programów pokazywanych w kilku krajach świata. Plotek od kilku dni intensywnie promuje ruszający niebawem show i jego bohaterów. Dotychczas mieliśmy do czynienia ze zdjęciami, ale ostatnio wspomniana już Ania (na zdjęciu pierwsza z prawej) przemówiła. Z ponad 3 minutowego filmu dowiadujemy się, że Ania jest chyba w przedsionku alkoholizmu. Słowo "pić" pojawia się co najmniej 4 razy.


"Można poznać fajnych facetów, nowych ludzi. Można się upić. Hehe. Zrobić coś głupiego. Hehehe. No i ogólnie.. Dobra impreza jest zawsze fajna. Nie?"






"Zazwyczaj tańczę przy rurce jakejś. Hehe. Bo jak się upiję i jeszcze jestem w szpilkach to bolą mnie nogi i trzeba się czegoś trzymać. Bo trzeba trzymać klasę, nie? Bo jak się dupą wywija to trzeba trochę wyglądać inaczej, lepiej."


Sporo dowiadujemy się też o jej guście dotyczącym facetów. Wybranek  Ani musi być


"Duży, łysy i jak mam tatuaże to jest kozak."




Czyli Paweł (czwarty od lewej) i Mariusz (pierwszy od prawej) chyba mają szansę. Pod koniec wywiadu dowiadujemy się też jaki pomysł na siebie w programie ma Ania.


"Na pewno będę szaloną wariatką, idiotką. Uwielbiam się bawić, uwielbiam pić, uwielbiam mieć dobry kontakt z ludźmi."
Zadałem sobie pytanie czy oby na pewno sformułowanie "będę idiotką" jest trafione? Może "będę" należałoby zastąpić słowem "jestem"? Ale nie wnikam. Ania mówi też jakich dziewczyn nie lubi.




"Nie lubię gdy dziewczyny mają wyżej dupę niż głowę. Nienawidzę tego. Rozszarpałabym taką dziewczynę."


 Panowie uczestniczący w show chyba jeszcze się nie wypowiedzieli. Jestem strasznie ciekaw czy oglądając wywiady z nimi będę równie zażenowany.




Pamiętam jak startował "Big Brother". Naukowcy, psychologowie, obrońcy godności ludzkiej nie zostawiali na programie suchej nitki. Że prymitywny, że żerujący na najniższych intymistkach, że poniżający, że dla plebsu. No to kilkanaście lat później doczekaliśmy się tworu, przy którym "Big Brother" to były głębokie rozmowy o filozofii życia! Zachodzę w głowę ile stacja MTV musiała zapłacić tym młodym ludziom, by przed kamerami robili z siebie debili? Bo aż wierzyć mi się nie chce, że robią to sami, z własnej woli i za darmo! To musi być jakaś ściema, ci ludzie muszą być świetnymi aktorami. Przecież nie można sprowadzać życia do picia i imprez! A może można? I można mówić też to:


"Jaki lubię seks... No ostry chyba. Nie? Konkretny chyba. Tak? Hhehe"

 To oczywiście też cytat z Ani.