wtorek, 21 października 2014

House of Cards ... po polsku :)

wtorek, 21 października 2014 r.  godzina 12:37
miejsce akcji: Sopot, dom bylego premiera i Warszawa, gabinet Marszałka Sejmu 



- Radek what the fuck?!!?!!?!? Co ty pieprzysz?! - Donald nie krył oburzenia. Był autentycznie wściekły. Nawet nie dlatego, że znów został wplątany w jakąś, tym razem międzynarodową, aferę. Głównie chodziło mu o to, że jego były minister swoimi słowami dla amerykańskiej prasy sprawił iż musiał przerwać polerowanie angielskiego. Bo to właśnie tej aktywności oddawał się ostatnio bez reszty.

- Przecież sam mi powiedziałeś, że Putin proponował nam Lwów! - bronił się Sikorski nerwowo odświeżając stronę główną "Gazety Wyborczej". Wywiad, którego jej udzielił wciąż nie został opublikowany.

- Powiedziałem, powiedziałem. A ty mi tak we wszystko ... believe... wierzysz. - poprawił się Tusk. Mówienie po polsku sprawiało mu wyraźny problem. Ostatnio komunikował się wyłącznie po angielsku. - Wiele rzeczy mówiłem. A ty akurat to zapamiętałeś i musiałeś iść do mediów. I to w Stanach!

- Kłamałeś? - do oczu Radka napłynęły łzy. Poczuł cios. A z tej strony zupełnie się go nie spodziewał.
- A bo to pierwszy raz?! - krzyknął były premier i przerwał połączenie. Jednak po chwili namysłu znów wybrał numer Radka.

- Tak! - uradowany jak dziecko Sikorski poskoczył do góry na swoim wielkim, skórzanym fotelu. Kochał ten mebel. Zabrał go do Sejmu ze swojego gabinetu w MSZ.

- Żeby było jasne. - zaczął chłodno Tusk. - Moja wypowiedź, ta o kłamstwie - doprecyzował - nie jest autoryzowana. I zanim Radek nabrał powietrza, by coś powiedzieć Donald znów się rozłączył.


    Sikorski został sam na sam ze swoim ego. Zwykle uważał to towarzystwo za idealne, ale nie dziś. Dziś pragnął czegoś więcej.



zbieżność imion, nazwisk i wydarzeń jest przypadkowa

poniedziałek, 6 października 2014

Zagadka babci z 8 piętra rozwiązana

W sobotę zaniepokoiłem się losem mojej "sąsiadki" z bloku obok. Napisałem na Facebooku

"W bloku obok mieszka kobieta. Koło 70-tki. Nie wiem dokładnie ile ma lat, bo nie widuję jej twarzą w twarz. Jedynie w oknie. Świętek, piątek czy niedziela obserwuje rzeczywistość z perspektywy swojego 8 piętra. Ze względu na charakterystyczną pozę, którą przebiera nazwałem ją "parapetówka". Zauważyłem, że szczególnie interesuje ją co dzieje się w mieszkaniach innych ludzi. Także w moim. Latem, gdy miałem otwarte okno, wpatrywała się w nie godzinami. Była wyraźnie niepocieszona, gdy się zorientowałem, że bezczelnie filuje i zaciągałem rolety. Od dwóch jej nie ma! Okno otwarte, a jej nie ma!

Zamieściłem też fotografię. 




Jedni pisali, że może ją ktoś ustrzelił, inni sugerowali, że powinienem się cieszyć, że wścibską babę szlag trafił, ale jeden komentarz - że może zasłabła, a ja nic nie zrobiłem tylko siedzę na tyłku - mnie zawstydził. W związku z tym, że okno pozostawało otwarte poszedłem tam. Zlokalizowałem piętro, drzwi i z duszą na ramieniu zapukałem. Drzwi otworzyły się dość szybko. Otworzyła ... babcia, którą widywałem w oknie! Ulżyło mi. Mówię więc, że się zaniepokoiłem, bo okno otwarte, a już dość zimno, a pani jakoś nie było widać. "To już w oknie człowiek nie może siedzieć?!" - usłyszałem, ton był daleki od przyjaznego. "Oczywiście, że można" - próbowałem łagodzić sytuację- "tylko myślałem, że może coś się stało. Tak nagle pani z tego okna zniknęła." Na nic się zdały moje próby tłumaczenia po co przyszedłem. "Będę wyglądała kiedy będę chciała i proszę nie zaglądać mi w okna!" - powiedziała pani. "Nie zaglądam, pani mieszka wyżej. Nie jestem w stanie pani zajrzeć do mieszkania.Tylko się przyzwyczaiłem, że pani jest w oknie. I jak pani nie było, a okno było otwarte... " - niepotrzebnie wdałem się w dyskusję, którą przerwało trzaśnięcie mi drzwiami przed nosem. I co? I wyszedłem na ciekawskiego, którego interesuje co staruszki robią w domu. 
Dziwnie mi.

sobota, 4 października 2014

Super stypa w TVP2



 foto. TVP



Smutek, żal i stypa. tak najkrócej można opisać to, co działo się wczoraj wieczorem na antenie TVP2. Mowa o programie "Super Starcie". Wedle założenia znani (lub ciut mniej znani) mają się zmagać z różnymi stylami muzycznymi. No i się zmagają. Gwiazdy  (głównie) nieco już przykurzone walczyły wczoraj w rokiem. Śpiewała Reni Jusis, śpiewał Mietek Szcześniak, drugi Karpiel-Bułecka, Rafał Brzozowski, Natasza Urbańska (tym razem nie rolowała blanta, chociaż nie wiemy co działo się za kulisami). Całość prowadził Antoni Królikowski i Marika, która jeszcze miesiąc temu rezygnowała z "The Voice", by zająć się swoją muzyką. Zajmowała się jak widać całe 4 tygodnie! Warto wspomnieć jurorów. Był Wojciech Mann, była jakiś pan, którego nazwiska nie pomnę i - gościnnie - Kasia Nosowska. Z uwagą patrzyłem szczególnie na tę ostatnią. Miałem wrażenie, że chciało się jej zaśpiewać "i co ja robię tu, uuu". Wyglądała jakby miała ochotę zwrócić przyjęte za udział w "show" honorarium, uciec do domu i jak najszybciej wyprzeć ten epizod ze swojej pamięci.  Ten program to najnudniejszy program rozrywkowy w historii telewizji. Zero pomysłu na produkcję, wszystko siermiężne jak za komuny, ani krztyny dramaturgii, bez polotu.  Cięcia budżetowe wychodzą z każdego kąta. W studiu jest ciemno i ciasno jak w trumnie, jurorzy siedzą jak za karę na jakiejś zastawce i nawet udawać im się nie chce, że jest fajnie. Wszyscy - także uczestnicy - wyglądali jakby wpadli zarobić parę złotych. A dodatkowo prowadzący zachowują się tak, jakby nie wiedzieli co się za chwilę stanie. Dobra mina do złej gry tym razem nie wystarczyła. BOLI! Bolą oczy, bolą uszy, boli poczucie estetyki. I to bardzo. Wizyta ABBY w Studio 2 30 lat temu była atrakcyjniejsza.

Załóżmy, że TVP to średniej klasy auto. Jedzie, jedzie, jedzie. Co chwila coś tam wkładają, wymieniają. Nikt nie kontroluje co. Ważne, żeby zrobić cokolwiek. Samochód zwalnia - wraz ze spadającą oglądalnością wszystkich kanałów TVP - ale jedzie dalej. W pewnej chwili ktoś wpada na pomysł, by do średniej klasy auta wstawić nowe siedzenie. Z przodu. Bo piątkowy wieczór to ewidentnie przód os strony kierowcy. I kupuje ktoś ten fotel. Podobno fajny. I nagle się okazuje,że fotel może i był fajny, ale na zdjęciu w necie. Bo jak już przyszedł to okazało się, że jest mocno zużyty i nikt nie umie go zamontować. I tak jedzie ten samochód z niestabilnym fotelem po stronie pasażera. Może dobrze, że puszczają to w tym samym czasie co Polsat "Taniec z gwiazdami". Mniej widzów to też mniejszy obciach. Ale cóż... z pewnością ktoś na tej chale zarobił.