czwartek, 30 kwietnia 2015

To jeszcze kilka szczegółów :P



No to wszystko stało się jasne. Kolejny krok na drodze do "Różowych kartotek" za nami. Mam nadzieję, że podoba Wam się nie tylko tytuł mojej nowej książki, ale też forma jego prezentacji. Strasznie dużo serca włożyliśmy w produkcję spotu! I bardzo dziękuję za niego firmie www.wmediawzieci.pl !!!

Wiem, że kolejnym pytaniem, które rodzi się po ujawnieniu tytułu jest to o datę premiery. Książka ukaże się ...














Albo nie powiem :)


 Napięcie musi rosnąć :) Tak samo jak w "Różowych Kartotekach"!

I musicie wiedzieć, że żaden z pojawiających się w filmie przedmiotów nie pokazuje się tam przypadkowo.  No może poza płytkami Scrabble...

sobota, 25 kwietnia 2015

Umarł człowiek, a w Internecie rzeka żółci.

Mój ulubiony pisarz Zygmunt Miłoszewski w "Ziarnie Prawdy" napisał, że ulubione słowo Polaków to "żółć".  Nie tylko dlatego, że składa się z samych polskich znaków, ale przede wszystkim dlatego, że oddaje naszego narodowego ducha. Wczoraj wieczorem obiegła kraj informacja, że umarł Władysław Bartoszewski. Odkładam na bok fakt czy byłem Jego fanem czy nie. Każdy z nas lubi kogo chce i innym nic do tego. To indywidulana kwestia uzależniona od wielu czynników. Władysław Bartoszewski był jak Maria Czubaszek, albo się kocha, albo nie. Włączyłem rano komputer. Na Facebooku oczywiście prawie tylko o śmierci prof. Bartoszewskiego i trochę o wyborach. Odruchowo zacząłem czytać komentarze pod postami na ten pierwszy temat. Poniżej próbka:

 
 
 
Już jakiś temu odkryłem, że my jak naród nie mamy szacunku do śmierci i do zmarłych. Niemal za każdym razem, gdy umiera ktoś znany (szczególnie polityk) to klawiatury komputerów aż się grzeją od wyrażania opinii o zmarłym. Jasne, że nie wszystko jest takie jak to powyżej, ale w 60% jest właśnie takie. Facet stygnie, miał 94 lata, zaraz Go pochowają, nic już nie powie, nie odszczeknie  się. Jest bezradny. Więc można po nim jechać? Przecież to paranoja! Mnie wpojono zasadę, że o ile za życia można było kogoś skrytykować (nie mylić z mieszaniem z błotem) o tyle gdy już umrze mówi się o kimś dobrze lub wcale. Prawda stara jak świat i naprawdę łatwa do zastosowania. Widać nie dla wszystkich. Zamiast się zamknąć to mielą jęzorami. I to publicznie! Ja bym się nawet wstydził napisać coś takiego na portalu, gdzie znajomi widzą co i jak skomentowałem. A przecież umierały już osoby publiczne, których nie darzyłem ani sympatią, ani szacunkiem za poglądy czy działalność. Mimo to nie napisałem czegoś takiego:


I tak sobie myślę, że pewnego dnia odejdzie Jarosław Kaczyński, Lech Wałęsa czy Leszek Miller. O każdym z nich mam wyrobione zdanie. I mimo, że w różnym czasie ich poglądy czy działania doprowadzały mnie do szału (czego wyraz dawałem również na tym blogu) to gdy nadejdzie informacja, że któryś z nich zmarł nigdy w życiu nie będę wypisywał tekstów, jakie czytam przy okazji śmierci Władysława Bartoszewskiego. Bo nawet jeśli nie przepadaliśmy za kimś, kto umiera mając 94 lata to jesteśmy mu winni milczenie jeśli nie ze względu na życiorys to na pewno na wiek.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Wszystko dla rozgłosu? Nawet symbol SS?

 
Foto: Facebook M. Witkowskiego
 
 
 
Kilka miesięcy temu Michał Witkowski wziął udział w programie "Ugotowani" i na jedną z kolacji jako element stylizacji włożył opaskę z symbolem Polski Walczącej. Młody Chajzer się oburzył, strzelił focha, a postawiony pod ścianą Witkowski zdjął opaskę. Minął jakiś czas, a Witkowski chyba chciał sam siebie przelicytować i publicznie wystąpił ze znakiem SS na głowie... Rzuca nim od ściany do ściany. Od Polski Walczącej, po symbol nazistów. Za Wikipedią przypomnę: "Oddziały SS stanowiły również załogi obozów koncentracyjnych. Do końca wojny SS stało się najpotężniejszą organizacją w III Rzeszy. Jej członkami byli najbardziej fanatyczni zwolennicy nazizmu (...). W czasie wojny oddziały SS wykazały się wyjątkową brutalnością, szczególnie gdy były rzucane do walk z partyzantami.
 
 
 
Nie chce mi się wierzyć, że Michał Witkowski - facet niezwykle inteligentny, oczytany i niewątpliwe znający historię popełnił taką skandaliczną gafę przez przypadek. Nie trzeba być jakimś wybitnym specjalistą w dziedzinie historii. by ten znak rozpoznawać i mieć na jego widok jeśli nie dreszcze to na pewno respekt. Autor "Lubiewa" potwierdza moje przypuszczenia. Zdjęcie opisał bowiem tak:
 
 ”za treści wyrażone kapeluszem nie odpowiadam”.
 
 
Przepraszam bardzo. To kto odpowiada? Nic nie wiem o niepoczytalności Michała Witkowskiego, ale tego rodzaju wybryki wskazują, że z tą poczytalnością faktycznie coś może być nie tak. Jest na świecie ileś symboli, który "używanie" jest zwyczajnie skandaliczne. Wśród nich jest niewątpliwie swastyka i symbol SS. Za chwilę okaże się, że - niczym Robert Langdon  z powieści Dana Browna - Witkowski udowodni nam, że błyskawice esesmanów w rzeczywistości znają coś innego, a naziści (podobnie jak swastykę) tylko ten symbol przejęli. Niestety, dziś kojarzą się jednoznacznie i każdy z nas powinien o tym pamiętać. Twórca kultury i pisarz szczególnie.
 
 
Zdaję się, że polskie prawo zakazuje propagowania "faszystowskiego lub innego totalitarnego ustrój państwa", ale wszystko wskazuje na to, że tu ten przepis nie znajdzie zastosowania, bo   "blogerka" będzie mogła powołać się na poniższy zapis ustawy o publicznym propagowaniu faszyzmu i nawoływaniu do nienawiści .
 
"§ 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej."
 
 
Chociaż cholera wie. Może Witkowski liczy na to, że będzie ścigany? Do sądu przebierze się za Matkę Boską i znów będzie skandal ...
 
Odnoszę wrażenie, że Michał Witkowski już sam nie wie, co zrobić, żeby podsyć zainteresowanie swoją osobą. Mam pomysł, może niech wróci do korzeni i napisze dobrą książkę? Wtedy wszyscy będą o nim mówić. Na bank.
 
 
 



wtorek, 14 kwietnia 2015

Ksiądz Oko: "25% gejów ma ponad 1000 partenów seksualnych w życiu"

Zakładam, że mężczyzna jest aktywny seksualnie mniej więcej od 20 do 60 roku życia. W niektórych przypadkach być może od 18 do 55. Tak czy siak wychodzi jakieś 40 lat. Nie mam wiedzy ile partnerek mają heteroseksualni faceci. Mniej więcej mam pojęcie o tym ilu partnerów mają geje. I nie ukrywam, że liczba 500 wbiła mnie w fotel. Bo oznacza tyle, że każdy z nas rocznie, przez tych 40 lat średnio 12,5 partnera. I biorąc pod uwagę, że z wiekiem życie seksualne się nieco wygasza - a więc ilość partnerów także - może być i tak, że przez jakiś czas mamy 20 czy nawet 30 facetów rocznie!!! Wychodzi więc na to, że niemal co drugi tydzień mamy pod kołdrą kogoś nowego. A niektórzy mają świeże mięso parę razy w tygodniu! bo ksiądz Oko cytuje kolejne badania, które  "pokazują, że 25 proc. gejów miało w życiu mniej niż 100 partnerów seksualnych, 50 proc. - między 100 a 500 partnerami, a kolejne 25 proc. - ponad 1000". Przypomina mi się Bogdan Smoleń jako pani w fabryce bombek, która udziela wywiadu Laskowikowi. I parafrazując ten skecz bez kozery powiem 5 tysięcy! Albo i 10 tysięcy!!!!! Zależy dla kogo ten wywiad. No dobra, na Gay Romeo i na Grindrze jest nas całkiem sporo, ale chyba jednak nie tak dużo, żeby mieć takie przebiegi! Nawet jeśli jesteśmy gejami w wielkim mieście!
 
"Wiem z pierwszej ręki, jak wygląda stan zdrowia gejów: jest to katastrofa medyczna."
 
Powiedział ksiądz Oko w Łomży. Nie chcę oczywiście mówić, że wszyscy cieszymy się pełnią zdrowia. Wiadomo, że nie. Dotykają nas choroby (różne, zakaźne też), ale mówienie, że "geje stanowią mniej niż 1 proc społeczeństwa, ale przypada na nich 60 proc. chorych na AIDS i choroby weneryczne" bez podawania źródeł takich sensacji nie ma nic wspólnego ani z prawdą, ani z nauką. Zwłaszcza, że nie od dziś wiadomo, że osoby homoseksualne stanowią do 4-5% populacji.  Znam paru gejów. Znam paru gejów z HIV, ale znam też heteroseksualistów z HIV. Podobnie jak z rakiem, chorobą nerek i paroma innymi chorobami, które dotykają ludzi bez względu na orientację. Jasne, że moglibyśmy uważać trochę bardziej w kwestiach zdrowotnych, ale robienie z nas maniaków seksualnych, którzy żeby poruchać nie cofną się przed niczym jest w moim przekonaniu sporym nadużyciem.
 
Niechże ksiądz chociaż raz powie skąd ma te nieprawdopodobne badania. A gdybym był złośliwy to bym powiedział, że zamiast liczyć partnerów gejom niech ksiądz policzy ile dzieci zgwałcili księdza koledzy. A że złośliwy nie jestem to tego nie powiem.