niedziela, 2 sierpnia 2015

Warszawskie Bielany nie czczą rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego?


1 sierpnia 2015 roku. Warszawa. Bielany. Godzina 16.59. Przystanek "Przy Agorze". Zbliża się godzina "W". Wysiadam. Jestem przekonany, że za chwilę zawyją syreny i, tak w całym mieście, także i tu zatrzymają się samochody, kierowcy wcisną klaksony, ruch na sekundę ustanie. Przez 14 lat mojego życia w Warszawie zdążyłem do tego przywyknąć. To piękna tradycja.

Stoję, patrzę na zegarek. Jest 17, jak wół. Wokół mnie stoi kilka osób, patrzymy po sobie. Chyba czegoś brakuje. Każdy wstał na własną rękę. Nagle słyszymy jakieś wycie. Kamień spada na z serca. Może się coś zacięło. Lepiej późno niż wcale. Ale gdzie tam. Po chwili okazało się, że to pędząca od strony Szpitala Bielańskiego karetka na sygnale. O 17.01 nie wytrzymałem i nagrałem tę wstydliwą ciszę...


https://www.youtube.com/watch?v=OaQmwMPodHI&feature=youtu.be


ⓒCopyright by Mikołaj Milcke


Przyszła mi do głowy myśl. Czy rocznicę Powstania czci się tylko w Śródmieściu? Tylko tam gdzie są kamery telewizji i fotoreporterzy? "Pamiętamy" tylko na Rondzie Dmowskiego? "Pamiętamy" tylko tam gdzie jest tłum? "Pamiętamy" gdzie opłaca się pamiętać? A 6 kilometrów od centrum już nie pamiętamy? W 1944 roku na Bielanach już była Warszawa. A nawet jeśli by nie było to jest teraz.




W miejscu, gdzie wczoraj o 17 się znalazłem mieszkają tysiące ludzi. Bielany to jedna z największych dzielnic Warszawy. Sąsiadują z Żoliborze, gdzie tak naprawdę Powstanie wybuchło. I co z tego? I nic!

Miałem nadzieję, że syren nie było słychać tylko tam, gdzie akurat stałem. Gdy dotarłem do mojej przyjaciółki mieszkającej trochę bardziej w głąb dzielnicy okazało się, że u niej też nic nie było słychać. "Rok temu wyło" powiedziała.

Mam nadzieję, że brak syren na Bielanach z 71. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego nie ma nic wspólnego z zapominalstwem władz dzielnicy (lub tych, którzy o włączeniu syren decydują). Naprawdę chciałbym, żeby było to awaria sprzętu.