piątek, 18 listopada 2016

Jestem za deportacją. Sporej części klubu PiS z Sejmu

Do ateistów, muzułmanów, prawosławnych, katolików, Polaków i obcokrajowców mieszkających w Polsce.













Nigdy w życiu, a żyję już jakiś czas, nie przyszło mi do głowy pytanie znajomych i analizowanie ich wyznania. O narodowości otaczających mnie osób zwykle wiem więcej, bo dość naturalnie wyszło to w jednej czy drugiej rozmowie. A dziś słyszę, że Pani Poseł Beata Mateusiak-Pielucha - Poseł na Sejm RP​ z PiS chce "wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne." Niespełnienie tego wymogu miałby się kończyć deportacją. Pani poseł Pielucho. Pani się zapyta w swojej partii i znajomość Konstytucji i zażąda pisemnego oświadczenia i zobowiązania do jej respektowania. Nie sama również zapozna się Pani z Ustawą Zasadniczą, bo też jej chyba Pani nie zna. Bo tam jest trochę o wolności wyznania i możliwości deportacji Polaka z Polski.

Najwidoczniej ja uznaję za ważne inne wartości niż Pani Poseł Pielucha. Więc jeśli już musicie mnie deportować to poproszę do Szwecji. Może być ewentualnie Dania lub Norwegia.

I na koniec chcę napisać słowo do ateistów, muzułmanów, prawosławnych i, zniesmaczonych tymi wynurzeniami, katolików. Dłużej klasztora niż przeora. A, po części prawosławne Podlasie, absolutnie uwielbiam!!!!!!

I mam szczerą nadzieję, że Podlasie sobie ten wpis Pani Poseł Pieluchy zapamięta. Co najmniej do następnych wyborów i że deportuje sporą część klubu PiS z Sejmu. A Pani poseł wróci do domu. Tylko co jeśli w okręgu wyborczym nr. 11 (Sieradz) spotka Pani jakiegoś innowiercę lub Ukraińca? Proszę koniecznie zapytać go o wyzwane wartości i dać do podpisania stosowne kwity. 

środa, 9 listopada 2016

Prezydent USA z ręką w kobiecych majtkach?







Nieco ponad rok temu Polacy wybrali na prezydenta Andrzeja Dudę, o którym dziś możemy powiedzieć, że okazał się produktem marketingowym, wydmuszką, długopisem do podpisywania ustaw podsuwanych przez szefa partii, który go namaścił i wymyślił. Część Polaków już żałuje, kolejni będą żałować w niedalekiej przyszłości. Dziś Amerykanie wybrali na głowę państwa bogatego celebrytę, potwora którego stworzyły media. Przez dwa lata podchwytywały każdą wypowiedzianą przez niego bzdurę i robiły z niej „czerwony pasek”. Trumpa urodziły media. Tak myślę. Ster mocarstwa wędruje w ręce człowieka, który chełpi się tym, że nie oddałby pieniędzy „czarnemu bankierowi” i opowieściami, że wkłada kobietom rękę w krocze, a język do gardła. Bo jest sławny, a kobiety sławnym pozwalają na wszystko. Andrzej Duda na szczęście takich rzeczy nie mówił i zapewne nigdy nie powie, ale mówił co innego. Obiecywał, że wszystko się da. WSZYSTKO. Razem z PiS wmówił ludziom, że istnieje jakaś grupa złych ludzi, który nie pozawalają im oddychać pełną piersią i korzystać z życia. Obiecywał góry pieniędzy i, wraz z rządem, te kasę rozdają. A to, że ludzie nie będę umieli policzyć ile im zabrano, a ile dano? Tym lepiej. Trump i Duda używają tych samych słów „odbudowa”, „opieka nad weteranami”, „mamy wielki plan”, „nic nie leży poza naszym zasięgiem”, „musimy myśleć w odważnych kategoriach”. Kto zagłosował na Trumpa i na Dudę? Podejrzewam, że ci, którzy myślą tak jak oni. O „czarnym bankierze”, o kroczu kobiety, o złej grupie, która im zabiera zamiast dawać. Zmiana elit? Potrzeba rewolucji kadrowej? Być może. Tylko jeśli jest rewolucja, muszą być ofiary.  Z dwojga złego uważam, że dla świata wybór Trumpa może skończyć się katastrofą. Facet mówił, że gwarancje bezpieczeństwa dawane przez NATO wcale nie są takie pewne. OK, może dorośnie do roli i jednak się z tego wycofa. A jeśli nie? To głupie, ale ja nie chcę żadnej wojny. Chcę żyć w normalnym bezpiecznym świecie. Pomyślałem w nocy, że chyba świat skręca w prawo, ale nie. Świat się zakręcił. Nie wie gdzie jest. Nie wiedzieć kiedy w świecie zrodziła się chęć odgradzania się, budowania murów i lęków przed obcymi, którzy – według populistów -  myślą tylko o tym jak wtargnąć do jakiegoś kraju, zgwałcić kobiety i rozgrabić rodowe dobra… Pewnie za jakiś czas ludzie poczują, że nie tędy droga. Oby nie było zbyt późno.

To nie prawda, że jeden głos w wyborach nic nie znaczy. Jeden głos może znaczyć wszystko. Bo wygrywają ci, których jest po prostu więcej. U wszelkiej maści radykałów nie ma, że się nie chce bo pada deszcz. Im zawsze się chce, bo im bardziej nieprzewidywalnie, tym lepiej. 

niedziela, 6 listopada 2016

Wajda, Kaczyński i TO wyjście...

foto. Agencja Gazeta 




Piątek, obrady Sejmu. Marszałek Kuchciński odczytuje tekst uchwały, w której niższa izba polskiego parlamentu oddaje hołd, zmarłemu niedawno, Andrzejowi Wajdzie. Przypomnę, że był to jeden z najbardziej znanych Polaków naszych czasów, wielka postać naszej historii, twórca polskiej kultury, rzeczywistości, tradycji. O Jego filmach i o Jego śmierci mówił cały świat, cały świat Go opłakiwał i cały świat słał depesze kondolencyjne. Jasne, nie wszystkie filmy Andrzeja Wajdy musiały się wszystkim podobać. Mnie nie przekonał "Wałęsa", ale "Katyń", "Tatarak", "Człowiek z żelaza", "Człowiek z marmuru, "Kanał" czy "Ziemia obiecana" to filmy, które obiektywnie wpłynęły na umysły wielu pokoleń Polaków. W 1996 roku Wajda zrobił "Pannę Nikt", miałem 15 lat. 

  

 kadr z filmu "Panna Nikt", foto. bazie Filmoteki Narodowej "Fototeka"



Zachwyciłem się tym obrazem. Po dziś dzień pamiętam, że po jego obejrzeniu pomyślałem sobie, że będę taki, jaki chcę być, że nie będę gonił za złudną, towarzyską popularnością, za mentalnym pustostanem. Wtedy postanowiłem, że wolę "być" niż "mieć". I staram się tej zasady trzymać po dziś dzień. Mimo, że dochodzę do 35-tych urodzin. "Panna Nikt" to chyba ten film Wajdy, który na mnie osobiście wpłynął najbardziej. Oglądałem go wiele razy i za każdym razem, z wiekiem, nie tylko dochodziłem do wniosku, że "Panna..." ukształtowała mój, częstokroć niepokorny, charakter, ale też była swego rodzaju drogowskazem. Robiłem i robię wszystko, żeby nie być Marysią Kawczak, żeby bezwiednie nie płynąć z prądem. 

Ale wracając do Sejmu, który postanowił uczcić Mistrza. Wszyscy wstawali z miejsc, a co zrobił Wódz PiS? Co zrobił były premier Polski? Co zrobiła osoba, której wydaje się, że uosabia nasz kraj? Otóż Pan Jarosław Kaczyński też wstał. Wstał i wyszedł z sali!!! Przez chwilę myślałem, że może wyszedł za potrzebą, ale nie. On ostentacyjnie wstał i wyszedł, by pokazać, że gardzi Wajdą. nim, Jego życiem, Jego filmami, Jego Oscarem. Tak samo jak w poniedziałek po śmierci Wajdy "Wiadomości" TVP pokazały, że gardzą Andrzejem Wajdą pomazując materiał o tym, że zmarł w 7 minucie serwisu.  Który film Andrzeja Wajdy tak bardzo nie przypadł go gustu Panu Kaczyńskiemu? Poszło o to, że nakręcił film "Wałęsa, człowiek z nadziei", a nie "Kaczyński, człowiek z paranoi"? A może chodziło to, że "Smoleńsk" nie wyszedł spod ręki Wajdy? A może przyczyn niskiego zachowania Jarosława Kaczyńskiego należy szukać w tym, że to nie Wajda zrobił "O dwóch takich co ukradli księżyc" i tym samym nie poznał się na geniuszu małego Jareczka? 

Bo aż wierzyć mi się nie chce, że Pan Kaczyński wyszedł z sali tylko dlatego, że Wajda na krótko przed śmiercią krytykował dobrą zmianę. Bo było doprawdy bardzo małostkowe i nielicujące z urzędem (samozwańczego, ale jednak) Naczelnika Państwa. Naczelnik Państwa (nawet samozwańczy) umie, a przynajmniej powinien umieć, w obliczu śmierci wznieść się ponad zwykłe ziemskie niesnaski. A jeśli nie umie, to po jego śmierci nawet uchwały Sejmu w związku z Jego śmiercią nie będzie. Nie będzie nic. Tylko głucha cisza i szczekanie psów.