sobota, 9 lipca 2016

Lawa, którą palisz mnie






Blisko 20 lat temu, gdy byłem jeszcze dorastającym gejem w małym mieście usłyszałem w radiu piosenkę. Wokalistka śpiewała "jeszcze czuję twoich ramion żar/  nie rozumiem dokąd zaniósł wiar/ nasze marzenia". I to wszystko w rytm wpadającej w ucho melodii. Piosenka nazywała się "Spadające myśli", wykonywał ją debiutujący wówczas zespół Sixteen. Wspomniana piosenka stała oczywiście hitem. Podobnie jak kolejne: "Twoja Lawa" i "Obudź we mnie Wenus". Wszystkie te piosenki ukazały się na płycie "Lawa", ja miałem kasetę, bo płyty CD były wtedy koszmarnie drogie. Pokochałem ją swoim nastoletnim sercem :) Za te lekkie melodie, za proste teksty, za taką ogólną zwiewność tych piosenek. Zespół reprezentował Polskę nawet na Eurowizji. I gdy już mówiło się o drugiej płycie zmarł lider, miał nieco ponad 30 lat. I wszystko się rypło. Zespół rozpadł się na dwa twory, ale żadnemu z nich nie udało się osobno powtórzyć sukces Sixteen. Nawet nie wiem kiedy mój egzemplarz "Lawy" przepadł. Chciałem kupić nową, już na CD, ale nakład się skończył i nikt więcej nie wydał "Lawy", a album stał się białym krukiem, który na allegro kosztuje nawet 130 zł! Piosenki z tej płyty hulały i hulają na radiowych antenach, a ja słuchałem ściągniętej z sieci płyty. Marząc o oryginalnej. Przez ten czas doceniłem tę płytę jeszcze bardziej, tam nie ma złej piosenki. Ani jednej. Dziś już nikt nie pisze piosenek w ten sposób. Dziś nie trzeba umieć ani komponować, ani pisać, ani śpiewać by być w radiu. Na "Lawie" wszystko jest - może chwilami naiwne - ale szczere. Ten tydzień w stosunkach moich i "Lawy" okazał się przełomowy. Znalazłem ją za 35 zł! Ktoś ewidentnie nie wiedział co sprzedaje i mam ją! I się strasznie jaram! Powie ktoś, że to głupie, że poświęcam temu post na blogu, ale wreszie "Lawa" jest tam gdzie powinna być! i słucham sobie: "Dobrze wiesz, życie różną układa treść. Świat nie kończ się dziś". I strasznie żałuję, że grupa tak zdolnych ludzi nie potrafiła się dogadać, a ich drogi się rozeszły. Na szczęście została "Lawa" :)