Jakiś czas temu dostęp do swojego Facebooka zablokowała mi
pani poseł Krystyna Pawłowicz. Za co? Za to, że próbowałem merytorycznie
dyskutować. Dziś odkryłem, że możliwość dodawania komentarzy odebrał mi także
portal NaTemat. Ten sam, który jeszcze w sobotę wyrywał sobie serce z piersi
walcząc o wolność. Ten sam, który od półtora roku bezlitośnie (i słusznie) wytyka PiS
kneblowanie mediów publicznych. I w imię tej właśnie wolności postanowiono ucz
uszyć mnie, gejowskiego pisarza, który z PiS ma tyle wspólnego, co słonica z
warszawskiego ZOO z baletem. Domyślać się tylko mogę, że poszło o … dziennikarski
obiektywizm.
Zanim doszło do próby uciszenia mnie popełniłem kilkanaście komentarzy
pod przeróżnymi postami na FB portalu NaTemat. Dotyczyły ode głównie podejścia
dziennikarzy tego medium do komentowania bieżących wydarzeń na scenie
politycznej. Głównie tych dotyczących spięć na linii Platforma
Obywatelska-Nowoczesna. Zauważyłem i wytykałem NaTemat, że ich relacjonowanie
świata jest nie do końca prawdziwe. Ośmieliłem się pisać posta o tym, że nieustannie dyskredytują
partię Petru i jego samego, a tym samym manipulują przekazem. Bo czymże innym jest rozkładanie
jego wypowiedzi na atomy i szukanie w nich WPADKI, którą można wrzucić do
tytułu? A kto jak kto, ale dziennikarze NaTemat dobrze wiedzą, że 90% ich
czytelników zapoznaje się jedynie z tytułem newsa, nie zadają sobie trudu, by
przeczytać lead, a co dopiero cały tekst i wyciągnąć wniosek, że z tą wpadką to
jednak tak nie do końca. Każdy kto czytuje NaTemat wie, że portal ten otwarcie opowiada
się za Platformą Obywatelską i bez wstydu uczestniczy w dożynaniu Nowoczesnej sięgając
przy tym po mało merytoryczne argumenty. A jeśli mało wymagający odbiorca trzy
razy dziennie czyta, że Petru jest głupi i się skończył, to zaczyna wierzyć, że Petru jest głupi i się skończył. Przecież pan redaktor, człowiek wykształcony, oczytany, umiejący oddzielić ziarno od plew, nie może się mylić!
Z litości dla NaTemat nie przypomnę autora słynnych słów, że „Kłamstwo
powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.”
Linia redakcji linią redakcji,
ale do cholery! Nie można jedną ręką jechać po „Wiadomościach” TVP, a drugą
dopuszczać się tworzenia tak samo alternatywnej rzeczywistości. Tylko zamiast
na cześć PiS pisać peany ku chwale PO i rzygać na Nowoczesną, która WCIĄŻ jest dla PO poważną konkurencją.
Bo gdyby nie była NaTemat tak gorliwie i systematycznie by jej nie podduszał. Szczytem bezczelności był
dla mnie tekst, którego esencją było zdanie, że Nowoczesna jest PRZESZKODĄ w
budowie sukcesu opozycji przeciw PiS. To jest jeszcze dziennikarstwo czy już
polityczny PR jednej konkretnej partii?!?! Nie można w sobotę maszerować w imię
obrony wolności i jednocześnie cenzurować dyskusję na własnym poletku. Nie
można rozliczać kogoś z tego, czy mówi prawdę i samemu naciągać rzeczywistość.
Dlaczego nie można? Bo traci się poważanie i wiarygodność, o ile można stracić ją jeszcze
bardziej…
Stało się z dziennikarstwem coś bardzo niedobrego. W
ostatnich latach dziennikarze, z definicji osoby mające relacjonować fakty,
zapragnęli je tworzyć. Doszło do tego, że jawnie zaczęli się opowiadać na
poszczególnymi stronami politycznej barykady i bezrefleksyjnie agitować za
konkretnymi partiami. To nie jest dziennikarstwo, to propaganda. A propaganda,
to propaganda. Bez względu na to, której strony sporu dotyczy. A ten, która
uprawia propagandę jest propagandzistą,
nie dziennikarzem. I wzdryga mnie na myśl, że podejście do wolności (słowa) jest takie samo u p. Pawłowicz jak w NaTemat.
Powie ktoś, że też nie jestem obiektywny i za bardzo
upominam się o Nowoczesną. Mi można, od miesięcy nie jestem już dziennikarzem,
a po drugie - ważniejsze - jestem bardzo wrażliwy na hipokryzję i zakrzywianie świata. Szczególnie w mediach. Bo dziennikarstwo to misja, nie załatwienie prywatnych interesów i wtłaczanie ludziom do głów głupot. No i z
natury. Gdy Dawid walczy Goliatem zawsze pomogę Dawidowi. Bo tak już mam, że
wspieram słabszego lub tego, którego biją. Nie bijącego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz